Miałam około 9 lat, wołałam swojego psa. Chwilę potem
dowiedziałam się, że dowlókł się na koniec posesji. Tam z resztą zamierzał umrzeć. Towarzyszyła mi szkolna koleżanka, gruba
dziewczynka w niebieskim swetrze ze smerfem, płakała. Płakałam i ja.
Przejechał go sąsiad. Kogoś musiałam za tą tragedię obwinić, uznałam
więc że zrobił to specjalnie i z premedytacją. Prawdą było, że tym razem
Ciapek niezbyt ostrożnie ścigał przejeżdżający samochód. Urządziłam mu
piękny pogrzeb, w małą mogiłkę pod jabłonką wbiłam własnoręcznie
skonstruowany krzyż. Nie jakieś tam naprędce
połączone patyki, to był profesjonalny krzyż pogrzebowy. Krzyż ten był z
resztą kością niezgody między mną a moją babką. Przerażała ją myśl, że
dowiedzą się koleżanki z kółka różańcowego, a może nawet, że drogą
pantoflową dojdzie to do samego Boga. Jej Bóg mógł być urzędnikiem. Nie
wiem jak to się ostatecznie skończyło, babka przeszła na druga stronę
lustra w dziewięćdziesiątym dziewiątym, nie pozostawiając za sobą zbyt
wielu dobrych wspomnień.
Potem lub przedtem, mieliśmy
kota. Przywlokłam go skądś tam, nie pamiętam. Łatek był prawdziwym
sukinkotem, złem wcielonym w czystej postaci. Teraz myślę, że po prostu
nie potrzebował przyjaciół i nie chciał się na moich zasadach
przyjaźnić. Nie miałam prawa tego wiedzieć, to była moja pierwsza próba
nawiązania poważnej relacji z kotem. Prowadził ze mną psychologiczną
wojnę. Niechętnie się przytulał, był miły tylko kiedy coś dla siebie
usiłował uzyskać. Długo walczyłam o jego miłość. Próbowałam go
rozpracować, do szkoły chodziłam podrapana. Kiedyś tam wbił mi pazura w
szyję, innym razem pomylił nogę mojego brata z drzewem i jak na pniu
zawiesił się na niej pazurami. Prawdopodobnie w ramach dziecięcej zemsty
zepchnęłam go z balkonu na pierwszym piętrze. Niespodzianki nie było,
wylądował na czterech łapach. Widziałam go ostatni raz w tylnej szybie
samochodu, odjeżdżał do jakichś dalekich krewnych. Ojciec nie wybaczył
mu moczu który beztrosko oddał w jego buty. Myślę, że wtedy za tą tylną
szybą Łatek mimo wszystko żałował.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz