Nie oglądam telewizji, zdarza mi się ją podglądać, zawsze
wtedy jestem autentycznie przerażona. Wszystko reklamuję się prawdziwym
życiem, życiem którego prawie nikt już nie prowadzi. Kup sobie
odświeżacz do powietrza to dowiesz się jak pachnie lawendowe wzgórze. Czy istnieje w ogóle jakiś inny sposób na poznanie zapachu lawendowego wzgórza? I o to chodzi, w tym
jest bajer, uczynić z widzących ślepych, a potem dać im jedyne okno na
świat, oczywiście na raty. Uzależnia się ludzi od podglądania życia, od jego projekcji, genialnej
imitacji. Ta wszechobecna, wylewająca się z ekranu lifestylowa radość!
Reklama skarpet to już nie kwestia zawartości bawełny czy wygody, w
reklamie skarpet uprawiać trzeba co najmniej parkour,
kiedy w rzeczywistości te skarpety spędzają 80% czasu przed ekranem
telewizora, śmierdzą, nigdzie nie wychodzą, może do pracy, jak mają
szczęście. Skoro ta cała kontrolowana konsumpcja i życie w turbo hd ma nam
zapewnić wyższy lifestyle skąd tyle tych żywych trupów szwendających się
między betonowymi wieżami?
Niechybnie
z racji ostatniej drastycznej zmiany pogody widziałam ich jak błąkali
się po parkingu między supermarketem a kościołem (lokalizacja jak
najbardziej autentyczna). Większość miała jeszcze twarze, niektórzy już
tylko obłąkane mordy, prawdopodobnie wypełzli z nor, otumanieni wysokimi
temperaturami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz